Dzień 25. (24.08.2019) – airalam 3:5

„Luiza, budzik.” – powiedziała Marlena po kilku minutach natarczywego dzwonka. „Tak, tak, tylko nie mogę znaleźć telefonu…”- rzuciłam, rozpaczliwie poszukując na łóżku źródła hałasów. Tymi słowami rozpoczęła się sobota w pokoju dziewczyn o godzinie 4:30! Wstałyśmy równo z poranną porcją wywodów protestanta ekskatolika. Jak można się tak pomylić? Ale zostawmy już te poranne rozważania dotyczące ścieżek wiary i niewiary naszego byłego parafianina… Będzie na to cała wieczność.

Jako że dzisiaj weekend i nasz Czytelnik z pewnością ma przyszykowany kubek pysznego parującego napoju (może kakao ghańskie? :D), wpisowi bliżej do obszerności niż zwięzłości. Uprzedzam zawczasu.

Staaaaartujemy!

I dziś było nam dane rozpocząć dzień Eucharystią. Obchodzimy święto św. Bartłomieja Apostoła, więc ten patron towarzyszył nam w sposób szczególny w Liturgii i podczas całego dnia PIELGRZYMKI!

(Poranna) Msza św. jak zawsze pełna skupienia.

Otóż to! Właśnie tak określę dzisiejszą wyprawę do Kumasi, drugiego pod względem wielkości miasta Ghany. Po sprawnym śniadaniu załadowaliśmy się do dawno niewidzianego białego busika Mercedesa Sprintera, który zaskoczył nas kompletem nowych szyb i brakiem dostawianego plastikowego krzesła obok miejsca kierowcy.

Mijając osnute mgłą pagórki zmówiliśmy jutrznię, w Obuasi zgarnęliśmy Paulinę oraz Anię z Wrocławia, które kilka dni temu przyjechały do Afryki na zaproszenie Izaaka i razem uczciliśmy Maryję przez odśpiewanie Godzinek.

Zatrzymaliśmy się w miejscowości Bekwai, aby pozdrowić młodzież uczestniczącą w prowincjonalnych dniach młodzieży (Provincial Youth Meeting) i zabrać naszego pierwszego kierowcę, o. Emmanuela. 🙂

Właśnie w tym budynku spotykają się młodzi katoliccy liderzy podczas prowincjalnego spotkania w dniach czwartek – niedziela (22-25 sierpnia).
AToMy w koszulkach firmowych!

Tradycyjnie już, jako goście specjalni, zostaliśmy zaproszeni na scenę, gdzie nas przedstawiono i mogłam powiedzieć kilka słów do młodych. Przyjęli i wysłuchali nas z wielką radością! Mam nadzieję, że nawet takie krótkie spotkania będą obopólnym umocnieniem wiary.

Młodzi katoliccy liderzy już wiedzą, co oznacza polskie „Szczęść Boże”!
Dosłownie kilka słów po aszanti, a – jak się dzisiaj okazało – także po polsku, wystarczy, by wzbudzić wielki entuzjazm młodych!
Z cyklu: Pan Bóg troszczy się o swoje ukochane dzieci i o czym człowiek zamarzy, otrzymuje…

Ruszyliśmy dalej. Ledwo zdążyłam pomyśleć (serio, nie zwerbalizowałam!), że w sumie spróbowałoby się ghańskich pączków, noszonych na głowach kobiet, nasz busik się zatrzymał i Izaak uraczył naszą grupę właśnie tymi smakołykami (sic!). Spadły z Nieba!

Jak smakują? Dobrze! Są mocno zbite, bez nadzienia, mają mączno-pszenny smak.

W Kumasi nasza wizyta obejmowała:
1. pracownię Sióstr Służebnic Najświętszego Dzieciątka Jezus – na szczegóły nie pora

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 36698206-05BB-4CF8-AADE-B3945A62667A-1024x768.jpeg
„Akwaaba, akwaaba”, czyli „witam, witam” w języku ashanti.
Znamy coraz więcej słów, a tu już trzeba odjeżdżać.

2. muzeum Manhyia Palace – przed którym było piękne drzewo z lianami, pawie przechadzające się z kurami oraz plener do sesji niebieskich kloników

Wrota się otworzyły!
Z pojazdu wyskoczył pan, który chętnie się z nami sfotografował.
Wooooow! Gdzie jest Tarzan?
Ważny dzwon – dzwon wołający o pokój na świecie! Bliski naszym misyjnym sercom.
Poznajecie nowe twarze – Anię i Paulinę?
Ta’dam! Muzeum!
Obiecane zdjęcie z sesji AKM-owej!
Król Andrzej I ma bardzo poważną minę. Reszta królów równie poważna…
Dziewczyny nadrabiały? 😀

W muzeum widzieliśmy film oraz ekspozycję przedstawiającą dynastię królów regionu i plemienia Ashanti. Sukcesja jest dość skomplikowana i przebiega po matce, a nie ojcu, z różnymi dodatkowymi zasadami. Co ciekawe, i Papież Jan Paweł II miał swoje miejsce na wystawie! Oczywiście nie miało to nic wspólnego z dziedziczeniem władzy w Ghanie.

Jak widać, niemal wszyscy są spragnieni zdjęć rodem z safari!

3. modlitwę w Bazylice pw. św. Piotra – jedynej bazylice w Ghanie

Kto ma klucze?
Wnętrze bazyliki.

4. ghański obiad – smaczny jak zawsze!

Uczta! Drób, ryż na lekko ostro, sałatka z rybą i jajkiem.

5. najprawdziwsze centrum handlowe, w którym w ogóle nie czułam się jak w Afryce… Jedyną osobliwością była ilość osób robiących sobie z nami zdjęcia w sklepowych alejkach.

Ruszyli!
AMDg 🙂 Szukamy „G”!
(A nie mówiłam?).

Jak wiecie, szykujemy się na podróż powrotną, żegnamy się z serdecznymi Ghańczykami, chłoniemy bogatą przyrodę, by w zimowe wieczory ożywała w pamięci, staramy się najpełniej korzystać z czasu spędzanego razem. Powoli też myślimy o zapełnieniu naszych walizek. Dary rozprowadzone, więc i w bagażu mamy więcej miejsca! Dlatego wstąpiliśmy do centrum handlowego. Na razie udało się nam zdobyć trochę delikatesów. Nadal nie rozumiem tego, że czekolada – mimo milionów drzew kakaowca – jest tak trudno dostępna w Ghanie, a cena kakao, czekoladowych cukierków i tabliczek jest bardzo wysoka. Zaletą jest fakt, że w składzie ghańskiego smakołyku nie ma dodanych olejów roślinnych, syropów glukozowo-fruktozowych ani innej chemii. Stąd inny smak. Pełniejszy. Na półkach marketu znalazłam wiele tabliczek z RPA, ale o ich zawartości nie mam do powiedzenia nic dobrego. Etykietka mówi sama za siebie.

Tyle czekolady naraz = tyle radości!
Wybór był spory!
Delikatesy kupione!

Przemieszczanie się po mieście wyglądało mniej więcej w taki sposób:

Po ekspresowych zakupach ruszyliśmy do Ejisu. Tak, tak, znacie tę nazwę! W pierwszy weekend byliśmy tam na święceniach w zgromadzeniu Duchaczy (małe przypomnienie: o. Izaak jest Duchaczem). Tym razem jednak udaliśmy się w odwiedziny do Ojców Białych – Misjonarzy Afryki, czyli do zgromadzeniowego domu o. Mariusza! Zostaliśmy przyjęci bardzo polsko i bardzo serdecznie, a to głównie za sprawą o. Jacka Wróblewskiego, posługującego w tym miejscu. Gospodarz jest z wykształcenia afrykanistą, a z powołania oczywiście Ojcem Białym. Pracował w Burkina Faso oraz Nigrze. Teraz jest ekonomem i jednym z czterech przełożonych 31 kleryków pochodzących z Ghany i Nigerii. I tych chłopaków warto włączyć do swoich modlitw, bowiem formacja trwa 12 lat! Całkiem sporo. 🙂

Oto i o. Jacek!
Kaplica w domu Ojców Białych (White Fathers) w Ejisu.
Najpierw chwila modlitwy…
… później trochę informacji. Ciekawostką jest to, że aby przyczynić się do finansowego utrzymania domu, prowadzona jest świniarnia. Obecnie jest około 70 świnek.
Tradycyjne powitanie z domownikami.
Już wiemy, kto (i dlaczego) jest Half-Polish, Black Polish, White Ghanian etc.
Do wielu zakątków Ghany nie udało się nam dotrzeć. Wszak nie jesteśmy turystami! Nic straconego.

Po spacerze w pięknych okolicznościach przyrody, wizycie w sąsiadującym zgromadzeniu Duchaczy (seminarzyści Ojców Białych studiują na uniwersytecie u Duchaczy) i strzeleniu kilku zdjęć, ruszyliśmy w drogę powrotną. Jechaliśmy już oczywiście w egipskich ciemnościach. Jako że nadajemy naszemu podróżowaniu wymiar pielgrzymowania, w drodze powrotnej odmówiliśmy różaniec i koronkę.

Na terenie seminarium panował rekolekcyjny klimat.
Czas jakby zwalniał w tym otoczeniu.
Przymiarki. Z flagą?
AKM! AKM! AKM w Ghanie!
Misja Ghana 2019! To wcale nie koniec!
– Dziewczyny, czy my mamy jakieś wspólne foto?
– Hm… Nie?!
Poprosimy o foto. SAME!

Jeślibyście się zastanawiali, co my tu jeszcze robimy, to odpowiem: budujemy wspólnotę! Wspólnota jest nie tylko dla nas i naszych bliskich, ale mam nadzieję, że służy wszystkim tym, których każdy z nas spotyka na swojej drodze. Oczywiście, cały czas jest nad czym pracować (i nad kim: mea culpa!), ale doświadczanie misyjnej pracy tu, w Ghanie, jest bardzo wartościowe. Szczególnie mocno doświadczyłam wsparcia naszej Ekipy podczas pewnej nieprzypadkowej wizyty w przychodni zdrowia. Niby nic, a jednak 9 osób wspierających ciałem i duchem robi swoje. 😀

W tym miejscu dziękuję kochanej Ekipie Ghana 2019 za cały czas, wspaniałym ojcom Izaakowi i Emmanuelowi, ale też każdemu z Was, bo wiemy, że modlicie się w naszych intencjach, ofiarowujecie swoje cierpienie, a to wielki dar!

Wpis zbliża się ku końcowi, tak, jak dzień oddala się coraz bardziej. A jutro… ulala! Będą nowości! Sami zobaczycie. 🙂

Na dobranoc jeszcze wieczorne afrykańskie panoramy:

Ojej! To przecież nie Ghana, a Polska nasza! Moja mała Ojczyzna – Sieraków.

Wyczuwając, że zbliża się tęsknota za Afryką, pocieszam się, że i w polskiej codzienności dopatrzę się ghańskich krajobrazów…

Serdeczne pozdrowienia! +

Abena Luiza

PS Kontynuując wątek pogody kilka razy kropiło, oczywiście nawet nie próbowaliśmy się chronić przed deszczem. Obecnie jest coraz mniej słońca, a coraz częściej pojawia się mżawka czy deszcz. To oznaka, że zbliża się pora deszczowa. Jednak jest ciepło – ale nie zbyt bardzo, temperatura jest przyjemna, idealna na krótki rękaw i sandały. Podobno szykujecie dla nas w Polsce afrykańskie upały? 🙂

PS 2 Tytuł to tym razem mega zagadka dla bystrzaków… Trzeba przeprowadzić pewien proces. Myślowy. W ostateczności spuśćmy na niego zasłonę milczenia.

1 myśl na “Dzień 25. (24.08.2019) – airalam 3:5”

  1. Kochani!
    Cieszę się, że tworzycie tak piękną wspólnotę.❤️
    Bardzo dziękuję Panu Bogu i Wam, za to Doświadczenie Misyjne. ❤️
    Pozdrawiam serdecznie całą Ekipę i czekam na Was z niecierpliwością.
    M.G-N
    PS oczywiście – wiem, co znaczy tytuł ❤️❤️❤️

Dodaj komentarz