Dzień 24. (23.08.2019) – W zdrowym ciele zdrowy duch

Umówiliśmy się, że śniadanie zjemy o godzinie 8 rano. Udało się, nie bez trudu.
Podczas śniadania opanowały nas długie momenty głębokiej ciszy.
Czy wtedy uczestnicy naszej wyprawy uciekli myślami do śniadań w Polsce?
Czy może jesteśmy, szczególnie o poranku, na etapie wybiegania myślami do ukochanego Kraju nad Wisłą?

Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że TĘSKNIMY.

Zjedliśmy jajko na twardo i owsiankę z ghańskim masłem czekoladowym.
To ostatnie to oryginalna mieszanka, która podbiła serca i pieści podniebienia wielu z nas. Patent AKM’u – wymaga prawnej ochrony!

Przepis na pyszne śniadanie: owsianka zakraszona orginalnym ghańskim kremem czekoladowym.
Naczynia zostały szybko pozmywane przez niezwykle sprawne rączki dwóch naszych mężczyzn. Nikt tego nie robi lepiej. Prawdziwi profesjonaliści!

Po śniadaniu i starannym umyciu naczyń, czas na następny ważny punkt dnia. Również związany z troską o nasze ciała.

Wyruszyliśmy do naszej przychodni na badania.

Postanowiliśmy sprawdzić, czy nasze dobre samopoczucie idzie w parze z dobrą kondycją naszych organizmów.

W oczekiwaniu na badania i „wyrok”.

Zostaliśmy starannie przebadani przez zespół pielengniarek z dziećmi na plecach.

Byli wśród nas odważni!
Zestaw do ekspresowego testu na obecność malari we krwi.

Okazało się, że tutejszy klimat bardzo nam służy. A gdy komary nam w tym przeszkadzają to wtedy połykamy takie pigułki. Gdy już wszyscy zostaliśmy zbadani, to w ramach solidarności z już chorymi, Panie pielęgniarki wytypowały jednego z nas do brania lekarstw antymalarycznych.

Do walki z plasmodium falciparum zaprzęgamy przemysł farmaceutyczny z Indii. Działa cuda!

Gdy wróciliśmy z przychodni zdrowia, zabraliśmy się za porządki na naszej kwaterze. Byli tacy, którzy padli na kolana przy tej czynności, ale ludzie mówią, że ci, co się modlą na kolanach, to i pracy się nie boją, też na kolanach. Naszym porządkom przedwyjazdowym towarzyszyło uczucie tęsknoty, a ono podobno sprzyja sprzątaniu i myślom o pakowaniu – co potrzebne, co jedzie z nami, a co zostaje? A zostać po nas musi porządek!

Przyziemną, jednak ważną i potrzebną, rzeczą są porządki.

Porządkowanie dotyczyło tego, co wokół nas, jak również tego, co w nas. Czas na podsumowanie jeszcze nadejdzie, jednak towarzyszą nam pierwsze bilanse naszego pobytu. Jakieś próby uchwycenia pośród przeżyć, doświadczeń tego, co zostanie z nami.

Aż nadszedł ten upragniony i wyczekiwany moment dnia, kiedy słychać głos o. Izaaka nawołującego nas do podróży na obiad. To ten moment dnia, kiedy lubimy zatroszczyć się o stan naszego ciała, ze szczególnym uwzględnieniem naszych żołądków.

Wyruszamy na obiad – głodni.

Nasz samochód też potrzebował naszej uwagi. Ciśnienie w oponach zostało odpowiednio podniesione, żeby nie było za niskie, gdy będziemy wracać z pełnymi brzuchami.

Przydrożne usługi wulkanizatorskie doceni każdy kierowca i pasażer.

Gdy przybyliśmy na miejsce odkryliśmy, że na naszym słynnym tarasie z widokiem, nie tylko czeka na nas pyszny obiad, ale świeżo przybyłe Ania i Paulina z Wrocławia. W powiększonym gronie zjedliśmy wspólny obiad, wystarczyło dla wszystkich! Podczas posiłku uzmysłowiliśmy sobie, że jest to nasz ostatni obiad na tej bardzo gościnnej parafii św. Filipa w Obuasi.

Józefina – nasza żywicielka z parafii św. Filipa w Obuasi.

Dlatego zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie z Panią Józefiną – wyśmienitą kucharką, która raczyła nas przez blisko miesiąc swoimi wykwintnymi daniami. Bardzo jesteśmy Jej wdzięczni – i już tęsknimy za Jej kuchnią i jej egzotycznymi dla nas potrawami.

Ostatnie selfie z widokiem na Obuasi City.

Opuszczając plebanię zostawiliśmy za sobą nie tylko wiele naszych smacznych wspomnień oraz naszych gościnnych gospodarzy ale również nowo przybyłych gości, którym oddaliśmy we władanie ten wspaniały taras z widokiem.

Nowe roześmiane twarze. Paulina i Ania.

Nasi najmłodsi przyjaciele zawsze witają nas z radością. Było tak i tym razem, już na nas czekali.

Na schodach kościoła św. Lukasza zawsze można spotkać gromadkę dzieci.

Jak wszystkie dzieci na całym świecie potrzebują czasu na zabawę, na bycie razem, na wspólne odkrywanie i doświadczanie tego, co nowe, co zachwyca, intryguje, przyciąga.

Bańki mydlane, tak niewiele, a tyle radości.

Mają tu wiele propozycji, które nie tylko wypełniają czas, ale również kształtują młode osobowości. Nie wszystkie propozycje prowadzą we właściwym kierunku. Dlatego ważne dla nas było, aby animować im czas, modelować sposoby wykorzystania go w konstruktywny sposób przez cały nasz pobyt tutaj.

Ostatnie bańki mydlane – pożegnalne?

Nawet tak popularne gry jak siatkówka, czy piłka nożna mogą być i często są okazją do budowania dobrych relacji, które mogą zaowocować długoletnimi przyjaźniami, czy też przyczynliśmy się do odkrycia i wzrostu powołania kapłańskiego, zakonnego i misyjnego.

Parafia Akrofuom dała już kilka powołań zakonnych i kapłańskich. Teraz też są klerycy na różnych etapach formacji seminaryjnej. Jednym z nich jest Pius, syn katechisty w naszej parafii, który jest kandydatem Misjonarzy Afryki – Ojców Białych. Właśnie skończył studia filozoficzne w Ejisu i za kilka dni wyjeżdża do nowicjatu w Kasamie w Zambii.

Pius i Jego tata, który jest katechetą w parafii Akrofuom.

Wiemy, że tak jak zdrowy duch potrzebuje zdrowego ciała, tak też silne ciało potrzebuje silnego ducha. A najlepszym jego umocnieniem jest relacja z Przyjacielem. Dlatego też stałym punktem naszego dnia jest modlitwa. Wiele razy w ciągu dnia jest to modlitwa wspólna, kiedy to łączymy się z całym Kościołem poprzez Liturgię Eucharystii i Liturgię Godzin. Mamy też czas na wspólną modlitwę różańcową i koronkę, nie zapominając o tym aby być sam na sam z Jezusem.

Czas dla naszego ducha – modlitwa osobista przed Najświętszym Sakramentem.

Dodaj komentarz