Dzień 28. (27.08.2019) – Pożegnanie z Afryką…

Dla dzisiejszego dnia znamienny wydaje się być tytuł filmu wchodzącego do klasyki kina, mianowicie „Pożegnanie z Afryką” Sydneya Pollacka z doskonałymi rolami dwójki znamienitych aktorów hollywoodzkich – Roberta Redforda i Meryl Streep.

Prawie cztery tygodnie temu postawiliśmy nasze stopy po raz pierwszy w naszym życiu (oczywiście z wyjątkiem Ojca Mariusza) na Czarnym Lądzie, w Ghanie. Z jakimi wyobrażeniami kontynentu afrykańskiego, jego kultury, stylu życia mieszkańców, tego, co tu doświadczymy i zobaczymy, wtedy przyjeżdżaliśmy, a z jakimi wrażeniami wyjeżdżamy z Afryki po prawie miesięcznym doświadczeniu misyjnym? Na te pytania musi sobie odpowiedzieć każdy z członków naszej ekipy indywidualnie. Dla mnie był to przede wszystkim czas wielu zaskoczeń, niespodzianek i zmiany nierzadko stereotypowego myślenia o Afryce i Afrykańczykach. Cztery tygodnie minęły niczym mrugnięcie okiem. Dopiero co przyjechaliśmy, ledwo co zaczęliśmy się aklimatyzować w miejscu jakże odmiennym kulturowo i geograficznie od naszej Polski, a tu już przyszło nam się żegnać z Afryką. Czy podczas tego pożegnania zakręciła się komuś z nas łza w oku? Czy był czas na zbieranie wniosków i najważniejszych dla nas wspomnień? Myślę, że każdemu z nas jest trochę żal opuszczać Ghanę i środowisko, które właśnie zaczęliśmy poznawać. Ale, jak powiedział któregoś dnia Ojciec Mariusz, na coś co się kończy, można także spojrzeć jak na coś, co się właśnie zaczyna. Tę odrobiną życia misjonarza, której mieliśmy okazję doświadczyć podczas pobytu w Ghanie musimy teraz ochoczo dzielić się z innymi i opowiadać, czego doświadczyliśmy, w Polsce, w naszych środowiskach.

Dobrą motywacją do tego może być tekst modlitwy znajdujący się w kaplicy Domu Prowincjonalnego Zgromadzenia Ducha Świętego pod opieką Niepokalanego Serca Maryi Panny w Akrze. Członkiem tego zgromadzenia jest właśnie Ojciec Izaak, nasz Gospodarz. Teks modlitwy brzmi: „Duchu Święty, przez ogień Twej miłości, wzniecaj w nas ten misyjny entuzjazm, który wypełniał Twoich Apostołów od dnia Pięćdziesiątnicy”.

Modlitwa do Ducha Świętego w kaplicy Domu Prowincjonalnego Zgromadzenia Ducha Świętego w Akrze

To właśnie w tym domu mogliśmy zaznać gościny od poniedziałkowego wieczoru. W przeciwieństwie do naszych gospodarzy, ze znacznie bardziej wrogim nastawieniem przywitały nas tutejsze komary, przed którymi musieliśmy chronić się pod specjalnymi moskitierami. Komarów wydawało się być znacznie więcej i o znacznie większym zapale polowania na nas.

Moskitiera nad łóżkiem

Dzień rozpoczęliśmy od wspólnej modlitwy Jutrznią oraz Mszą Świętą, w której uczestniczyliśmy wraz z ojcami oraz przybyłymi do kaplicy gośćmi.

Po śniadaniu wyruszyliśmy wraz z O. Izaakiem i Ks. Emmanuelem od razu w podróż do centrum Akry, aby zobaczyć i zwiedzić jak najwięcej ważnych dla stolicy Ghany miejsc. Z racji, że Akra ma ponad 3 miliony mieszkańców, także i ruch drogowy był nieporównywalnie większy od spokojnego życia ulicy w Akrofuom, do którego przywykliśmy.

Stanie w korku nie musi być jednak stratą czasu. Wręcz przeciwnie. W momencie, gdy samochody zatrzymują się na czerwonym świetle, natychmiast pojawiają się pomiędzy nimi sprzedawcy z przeróżnym towarem, od produktów żywnościowych, po sprzęty gospodarcze, akcesoria samochodowe czy pamiątki turystyczne, które mają do zaoferowania podróżującym samochodami. Nie zawsze kończy się to na grzecznym i spokojnym pytaniu, czy jakiś kierowca nie potrzebuje czegoś. Chwilami przeradza się to w pełne zapału i wielu argumentów przekonywanie do zakupu danego towaru. Ma to oczywiście swoje plusy, gdyż nie opuszczając samochodu, ani nie tracąc specjalnie czasu wracając wieczorem do domu, można zrobić zakupy już w drodze do pracy.

Udając się do centrum Akry, mogliśmy podziwiać miasto nowoczesne, budujące się, chwilami przypominające architekturą znane nam duże miasta europejskie.

Po drodze widzieliśmy największy i najstarszy w kraju uniwersytet oraz pałac prezydencki, w którym urzędujący prezydenci rezydują od ok. 10 lat, kiedy powstał budynek. Naprzeciwko pałacu, po drugiej stronie ulicy znajdują się koszary wojskowe, w których mieszkają żołnierze wojska Ghany. Armia tego kraju, pod względem liczebności ustępuje w Afryce tylko Nigerii. Mijaliśmy także Teatr Narodowy w Akrze, miejsce największych wydarzeń kulturalnych oraz Sąd Najwyższy, do którego zaczęła się powoli przymierzać Luiza, jako swojego przyszłego miejsca pracy.

Pałac prezydencki w Akrze
Koszary wojskowe naprzeciwko pałacu prezydenckiego
Teatr Narodowy w Akrze
Sąd Najwyższy w Akrze
Czyżby przyszłe miejsce pracy Luizy?

Wreszcie dotarliśmy do najważniejszych miejsc dla każdego Ghańczyka, które mają znaczenie patriotyczno-historyczne, a mianowicie monumentu, placu oraz pomnika upamiętniających wywalczenie przez Ghanę niepodległości od Wielkiej Brytanii w 1957 r. oraz żołnierzy o tę wolność walczących. Na placu tym odbywają się zawsze najważniejsze wydarzenia patriotyczne i polityczne w Ghanie. W dniu Święta Niepodległości Ghany organizowany jest bieg, którego meta znajduje się przy pomniku znajdującym się na placu, a który oddaje cześć walecznym i odważnym żołnierzom poległym w walce o wolność kraju. Maratończyk dobiega do pomnika z pochodnią, którą zapala znajdujący się tam znicz. Obchody uzyskania przez Ghanę niepodległości są niezwykle uroczyste i mają ogromne znaczenie nie tylko dla samych Ghańczyków. Wolność, którą uzyskali po II wojnie światowej była pierwszym takim wydarzeniem w historii ówczesnej Afryki. To właśnie Ghana jako pierwszy kraj uzyskała niepodległość na Czarnym Lądzie, dając przekład i motywując do walki o wolność i samodzielność od europejskich potęg kolonialnych innym krajom afrykańskim. Sam cesarz Etiopii, Hajle Syllasje, który bacznie obserwował walki wyzwoleńcze Ghańczyków powiedział, że jest to wydarzenie ważne dla mieszkańców tego kraju, jednak nieporównywalnie ważniejsze dla pozostałych Afrykańczyków.

Pomnik upamiętniający poległych żołnierzy walczących o wolność Ghany
Znicz zapalany na zakończenie maratonu

Kwestia patriotyzmu Ghańczyków skierowała moje myśli na nasz patriotyzm Polaków. Odniosłem wrażenie, że i na tym polu Ghańczycy potrafią nas wyprzedzać. Do widoku wszechobecnych flag państwowych w Wielkiej Brytanii (Europa) czy w USA (Ameryka Północna), w krajach leżących na dwóch różnych kontynentach można było się już przyzwyczaić. Flagi wiszą tam wszędzie, na co dzień, nawet w domach prywatnych. Ludzie tam są dumni ze swojej narodowości, historii, patriotyzmu. Teraz do tych krajów dołącza także i Ghana. Również tutaj, flagi narodowe i dumę z bycia Ghańczykiem widać prawie na każdym kroku. U nas w Polsce, wciąż z tym jest ciężko, nawet w święta państwowe. Flagi wiszą właściwie tylko na budynkach instytucji państwowych. Trochę lepiej wyglądało to przy obchodach 100-lecia naszej niepodległości, jednak parę miesięcy później cały ten nasz polski entuzjazm patriotyczny właściwie przeminął. Zatem mama kojeną rzecz, której możemy uczyć się od Ghańczyków.

Następnie udaliśmy się wszyscy z długo oczekiwaną wizytą na plażę nad Ocean Atlantycki. Z racji dnia pracy, plaża była zupełnie pusta, prócz robotników, którzy na dłuższym jej odcinku prowadzą prace budowlane nowych hoteli i apartamentowców dla turystów. Oczywiście nie mogliśmy nie zamoczyć naszych stóp w oceanie. Na kąpiel niestety nie było wystarczająco czasu, więc wykorzystaliśmy go na podziwianie widoków, rozkoszowanie się szumem fal, zbieraniem muszelek. Nie mogło także zabraknąć sesji zdjęciowych z oceanem w tle. Prawie wszyscy najchętniej robili sobie zdjęcia z naszymi wspaniałymi Gospodarzami – O. Izaakiem i Ks. Emmanuelem.

Ks. Emmanuel Sarpong i O. Izaak Antwi-Boasiako

Po nacieszeniu się widokiem i dźwiękiem fal oceanu, udaliśmy się na ostatnie zakupy, na niezwykle kolorowym markecie.

Lokalny market w Akrze

Stamtąd udaliśmy się do katedry w Akrze pw. Ducha Świętego. Niestety nie udało się nam wejść do środka, gdyż właśnie trwała Msza Święta, a sam kościół podlega remontowi. Niemniej, dla naszej ekipy AKM, dla której nie ma rzeczy niemożliwych, nie ma także straconego czasu. Skoro już znaleźliśmy się w tym miejscu, Ks. Emmanuel postanowił uruchomić swoje znajomości – ks. Anthony, kolega kursowy z seminarium jest obecnie sekretarzem arcybiskupa Akry. Stąd, udało nam się odwiedzić abp. Johna Bonaventure Kwofie C.SSp., ze Zgromadzenia Ducha Świętego, którego mieliśmy okazję poznać podczas święceń kapłańskich w Ejisu na początku naszego pobytu w Ghanie. Arcybiskup pamiętał nas bardzo dobrze, nawet nasze imiona, wypytywał nas o wrażenia z pobytu, co robiliśmy, życzył bezpiecznej podróży do domu i udzielił nam błogosławieństwa.

Katedra pw. Ducha Świętego w Akrze
W drodze do arcybiskupa Akry
Po lewej ks. Anthony – kursowy kolega Ks. Emmanuela z seminarium
Spotkanie z abp. Johnem Bonaventure Kwofie C.SSp.

Na koniec dnia udaliśmy się ponownie do Domu Prowincjonalnego Zgromadzenia Ducha Świętego po nasze bagaże oraz na ostatni obiad z daniami kuchni ghańskiej. Następnie niezwłocznie udaliśmy się w naszą ostatnią drogę naszym białym busem, z którym tak wiele przeżyliśmy, na lotnisko w Akrze. Tam pożegnaliśmy się z Ojcem Izaakiem i Księdzem Emmanuelem okazując Im naszą niezmierną wdzięczność za ten wspólnie spędzony miesiąc, za okazaną dobroć, serdeczność, otwartość i gościnność. Życie duchownych w Ghanie do łatwych nie należy. Ich liczne obowiązki są naprawdę wymagające. Jednak przez cały miesiąc naszego pobytu w Akrofuom, ani przez moment nie dało się u Nich odczuć zmęczenia naszą obecnością i dodatkowymi obowiązkami, których musieliśmy Im z pewnością przysporzyć. Dlatego tym bardziej chylimy czoła dwóm naszym wspaniałym Gospodarzom, obiecując pamięć i naszą modlitwę w Ich intencjach. Po odwiezieniu nas na lotnisko, O. Izaak i Ks. Emmanuel wyruszyli w kilkugodzinną drogę powrotną do Akrofuom, która z powodu zbliżającego się zmroku musiała być z pewnością dodatkowo problematyczna na nieoświetlonych, dziurawych drogach. Ale w momencie, gdy piszę te słowa mamy już pewność, że dotarli do domu szczęśliwie cali i zdrowi. Dzisiejsza technologia jest tak wspaniała, że lecąc samolotem gdzieś wysoko ponad Saharą, możemy się skontaktować dzięki wi-fi na pokładzie samolotu z kimś będącym daleko od nas, gdzieś na ziemi. John McClane, funkcjonariusz policji, grany prze Bruce’a Willisa w kultowym filmie „Szklana Pułapka II”, dla którego szczytem rozwoju techniki była możliwość przyrządzenia mrożonki w mikrofalówce, nie mógł wyjść z podziwu, że może porozmawiać z lotniska z żoną lecącą samolotem za pomocą telefonu pokładowego. Ciekawe co powiedziałby na dzisiejsze sprzęty, których nowinkami technologicznymi nazwać nie można, gdyż każdy z nas je posiada i używa na co dzień, a które czynią nasze podróżowanie znacznie łatwiejszym i wygodniejszym.

Czas pożegnań…

Po odbyciu odprawy bagażowej i paszportowej oraz przejściu wszelkich kontroli bezpieczeństwa udaliśmy się do strefy bezcłowej, gdzie w oczekiwaniu na lot, część ekipy udała się do sklepów w celu poszukiwania pamiątek albo do zjedzenia, albo do ubrania.

Nasz Boeing 777 do Dubaju
W oczekiwaniu na nasz lot…

W końcu udaliśmy się na pokład naszego luksusowego samolotu – Boeinga 777, którym udaliśmy się w podróż do domu, przez Dubaj i Wiedeń.

O zrobienie zdjęcia można poprosić kogoś…
Ale ten ktoś może zrobić też selfie z nami…

Dziś miało miejsce nasze pożegnanie z Afryką. Za chwilę dolecimy do Dubaju na Półwyspie Arabskim. Tym samym kończy się mój ostatni wpis podczas tegorocznego doświadczenia misyjnego w Ghanie. Przy tej okazji, chciałbym serdecznie podziękować Wam, Drodzy Czytelnicy, za cierpliwość w czytaniu moich postów, czasem długich. Dziękuję za możliwość dzielenia się tym, czego mogłem/mogliśmy tu doświadczać, a także ciekawostkami kulturowymi, historycznymi, kulinarnymi, z życia codziennego Ghańczyków. Dla mnie to było niezwykle odkrywcze doświadczenie misyjne, podczas którego mogłem poznać ten piękny kraj jakim jest Ghana, a który jest tak różny od naszej Ojczyzny – Polski. Chciałem w moich postach podzielić się z Wami tymi różnicami i moimi obserwacjami. Chciałem przybliżyć Wam choć odrobinę Ghanę, która jest od Polski tak odległa, ale która miała się stać naszej ósemce bliska przez miniony miesiąc. Nie wiem na ile mi się to udało. Mam jednak nadzieję, że czytanie tych wpisów dostarczyło Wam czasem trochę rozrywki. Życzę, abyście również mieli okazję przyjechać kiedyś do Ghany i odkryć ten kraj na nowo, po swojemu…

Z Panem Bogiem

Andrzej

2 myśli na “Dzień 28. (27.08.2019) – Pożegnanie z Afryką…”

  1. Kochani!
    Jak ważny jest czas, poświęcany drugiemu człowiekowi.
    Rezygnujemy z naszych wakacji, wygód, wyspania się, narażamy się na ukąszenia komarów, które zarażają malarią – ale ufamy Panu i w Imię Boże jedziemy do odległego kraju, aby dać świadectwo naszej Wiary w Pana Boga i miłości do bliźniego.
    Bliźniego, który- jeśli do niego nie dotrę – on prawie nie ma szans zobaczyć białego człowieka.
    Pan Bóg w Swojej Dobroci niepojęty posłał Was tam, abyście byli i świadczyli o Nim, a te dzieciaczki, które z taką radością Was witały każdego dnia, będą ten czas spędzony razem pamiętać bardzo długo.
    Jestem z Was dumna i dziękuję za to, że moje horyzonty się poszerzyły i mogłam także dotknąć tak odległej ziemi i poznać przez Was tak wspaniałych ludzi.
    Dobra robota ❤️
    M.G-N

Dodaj komentarz