Dzień 12. (11.08.2019) – Korzenie…

Dziś niedziela… i to już nasza druga niedziela przeżyta w Ghanie. Znów mieliśmy tę niebywałą okazję doświadczenia lokalnego Kościoła afrykańskiego podczas świętowania Dnia Pańskiego… 😀

Drodzy Czytelnicy, jak z pewnością dobrze pamiętacie, w naszej miejscowości – Akrofuom – od wtorku do dzisiaj odbywały się diecezjalne dni młodzieży. Z dnia na dzień liczba uczestników ciągle przybywała. Według list zarejestrowanych, jak powiedział nam Ks. Emmanuel – proboszcz parafii, w której gościmy – łączna liczba uczestników tego wydarzenia przekroczyła 2000 osób. Dziś w naszej miejscowości miała się odbyć Msza Święta zwieńczająca to, co się działo w przeciągu ostatnich kilku dni. Jednak mimo, że towarzyszyliśmy przez ten czas młodzieży, która do nas zawitała, nasze obowiązki pokierowały nas do dwóch innych kościołów, w których przeżywaliśmy niedzielną Eucharystię.

Z samego rana, udaliśmy się do doskonale znanej nam parafii w Obuasi, w której zwykle jemy nasze pyszne obiady, do kościoła pw. Św. Filipa. Jak już zdążyliśmy się wcześniej dowiedzieć, jest to rodzinna parafia naszego wspaniałego gospodarza i opiekuna zarazem – Ojca Izaaka. To właśnie w tym kościele parafialnym, O. Izaak odprawił swoją pierwszą Mszę Świętą po święceniach kapłańskich, zwaną Mszą prymicyjną. Jest więc doskonale znany tutejszym parafianom. Dziś, korzystając z obecności proboszcza, Ks. Johna, chciał przedstawić tutejszej wspólnocie naszą ekipę. Każda jedna sposobność uczestniczenia we wspólnej modlitwie z lokalnymi mieszkańcami sprawia, że czujemy się niezwykle ubogaceni świadectwem ich wiary. Jak powiedział nam któregoś dnia O. Izaak, my również jesteśmy dla mieszkańców Ghany świadectwem naszej własnej wiary, gdyż Afrykańczycy generalnie nie utożsamiają białego człowieka z modlitwą czy wiarą w Pana Boga. Po zakończonej Eucharystii, korzystając z naszej obecności w tym miejscu wręczyliśmy proboszczowi parafii dar od nas w postaci ornatów oraz medalików z wizerunkiem Matki Bożej dla wiernych.

Obowiązki kapłana w Afryce są zazwyczaj bardzo ciężkie. Ksiądz diecezjalny pracujący na jednej parafii musi niejednokrotnie  po niedzielnej Mszy Świętej parafialnej udać się do kościoła filialnego. Zdarza się, że nie ma czasu nawet, aby zjeść śniadanie, bo wierni gromadzą się już w kolejnym kościele w oczekiwaniu na przybycie kapłana. Filia nie jest jednak filią, jaką kojarzymy lub sobie wyobrażamy mając przed oczyma przykłady takich kościołów z naszych polskich diecezji – mały kościółek oddalony od parafialnego kościoła o kilka kilometrów z całym niezbędnym wyposażeniem, w którym Msze Święte odbywają się w każdą niedzielę, a nawet w tygodniu. Przykładowo, parafia pw. Św. Łukasza w Akrofuom posiada 18 kościołów (kaplic) filialnych, oddalonych w większości o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilometrów od parafii, do których prowadzi droga niejednokrotnie przez dżunglę o pozostawiającej wiele do życzenia nawierzchni pełnej dziur i innych trudności. Kapłan musi zabrać ze sobą wszystkie niezbędne sprzęty, gdyż w filii zazwyczaj po prostu ich nie ma. Msze Święte w kościołach filialnych odbywają się zazwyczaj co kilka tygodni. Widząc taką sytuację na własne oczy, można sobie naprawdę uzmysłowić jak wielkie mamy szczęście i jak ogromną Łaskę od Pana Boga, że możemy żyć w kraju, gdzie mamy możliwość uczestniczyć we Mszy Świętej każdego dnia, o różnych porach dnia, w różnych kościołach w zależności od naszego upodobania…

Jak przed tygodniem, również i dzisiaj udaliśmy się właśnie bezpośrednio z parafii Św. Filipa do kościoła filialnego w miejscowości leżącej niedaleko Obuasi – do Diawuoso. Dlaczego wizyta w tym niewielkim kościółku pw. Św. Piotra była jednak tak istotna i niezapomniana? Mianowicie, to tutaj urodził się, wychował, ukończył pierwsze etapy edukacji, a co najważniejsze, przyjął sakrament Chrztu Świętego nasz Ojciec Izaak. Jak dobrze wiemy, to właśnie na mocy tego sakramentu, każdy z nas, ochrzczonych wiernych, może czuć się upoważnionym i posłanym do bycia misjonarzem, głoszącym Pana Boga i świadczącym o Nim swoim własnym życiem wśród otaczających nas osób. Rozpoczynając więc dzisiejszy dzień od miejsca, które było świadkiem początków życia kapłańskiego Ojca Izaaka, cofnęliśmy się w czasie do korzeni wiary chrześcijańskiej naszego znamienitego Gospodarza oraz do korzeni Jego powołania misyjnego.

We Mszy Świętej, w której uczestniczyliśmy, nie byliśmy jedynymi gośćmi. Zbiegiem okoliczności, w kościele gościł także chór z jednej z parafii z Obuasi, który uświetnił niedzielną Eucharystię swoim niesamowitym śpiewem. Jesteśmy zawsze pod ogromnym wrażeniem piękna, a zarazem odmienności stylu afrykańskich śpiewów kościelnych. Zostaliśmy bardzo entuzjastycznie przywitani i przyjęci przez niewielką grupkę wiernych, która zgromadziła się na liturgii. Także i tutaj pozostawiliśmy w formie daru i upominku od nas ornaty, aby służyły kapłanom, którzy będą w przyszłości przyjeżdżać do tego kościółka. Ogromną radość sprawiła nam również możliwość wręczenia wszystkim medalików z Matką Bożą oraz kolorowych różańców z koralików najmłodszym. Po zakończonej Eucharystii mogliśmy porozmawiać z wiernymi oraz przypatrzeć się, z jak wielkim szacunkiem i zainteresowaniem Jego osobą podchodzą do Ojca Izaaka. Poznaliśmy także wujka Ojca oraz nauczyciela angielskiego, matematyki oraz geografii z czasów szkolnych (zakres nauczanych przedmiotów godny uznania).

Po zakończeniu rozmów i pożegnaniu się z wiernymi, wskoczyliśmy na nasz wóz, aby udać się w dalszą drogę. Odstąpiliśmy naszym Paniom wygodne i zacienione miejsce w samochodzie na rzecz doskonałych miejscówek na pace samochodu, gdzie mogliśmy poczuć przyjemny wiatr we włosach w upale południowego słońca afrykańskiego, rozkoszując się pięknymi widokami dookoła nas oraz możliwością wczucia się w piłeczkę ping-pongową odbijającą się i podkskakującą na stole do gry… 😛

Dalsza droga śladami Ojca Izaaka poprowadziła nas na teren katolickiego liceum z internatem Chrystusa Króla (doskonale znanego w Obuasi jako CKC), którego absolwentem jest właśnie nasz Gospodarz. Spotkaliśmy też tutaj Ks. Jonesa, kapelana szkoły, który okazał się kolejnym dobrym znajomym Ojca Izaaka z czasów seminaryjnych. To właśnie w tej szkole, za czasów Ojca Izaaka, był kapelanem Ks. John, obecny Bp Obuasi, który zaszczycił nas wczoraj, w sobotni wieczór, swoją wizytą w parafii w Akrofuom.  W szkole usytuowanej na tak malowniczym terenie, z pewnością wszystkim uczniom aż chce się uczyć. 😀

Następnie udaliśmy się na stałe miejsce naszego obiadu, czyli do odwiedzonej już dziś parafii Św. Filipa. Wzmocnieni pysznym posiłkiem udaliśmy się w drogę powrotną do naszego domu parafialnego w Akrofuom. O dziwo, posiłek okazał się także niezwykle pożywny dla naszych Pań, które pozazdrościły nam widocznie warunków jazdy i wzmocnione obiadem zdecydowały się same skorzystać i doświadczyć uroków jazdy po Afryce na pace samochodu. 😛

W domu przyszedł czas pierwszych pożegnań. Dwójka chłopców – David i Samuel – siostrzeńcy Ks. Emmanuela – którzy przyjechali w odwiedziny do wujka na wakacje i towarzyszyli nam od początku naszego przyjazdu, opuścili dziś probostwo i wrócili do swoich domów do Kumasi. Mamy ogromną nadzieję spotkać się tam z nimi, kiedy pojedziemy któregoś pięknego dnia do tego miasta.

Niedzielne gorące popołudnie spędziliśmy głównie na odpoczynku. Ale trójka spośród nas – Ania, Patryk i ja postanowiliśmy udać się na dłuższy spacer i opuściliśmy granice naszej wioski, w celu eksploracji nowych, nieznanych nam, a niezwykle urokliwych terenów. 🙂

Skąd u mnie taka chęć poznawania i odkrywania tego, co nieznane? Może dlatego, że w moich żyłach, rodowitego kaliszanina, płynie krew sławnego mieszkańca mojego miasta rodzinnego – Stefana Szolca-Rogozińskiego (1861-1896). Był on polskim podróżnikiem, odkrywcą i badaczem Afryki, zwłaszcza Kamerunu. Był członkiem Królewskiego Towarzystwa Geograficznego. W roku 1882, gdy niepodległej Polski nie było jeszcze na mapach świata i Europy, zorganizował pierwszą polską wyprawę badawczą do Afryki Zachodniej (1882-1893). Jej celem, oprócz tego czysto badawczego i odkrywczego, było propagowanie wyprawy jako misji narodowej mającej zwrócić uwagę świata na los Polaków pod zaborami.

Stefan Szolc-Rogoziński

Kończąc dzisiejszy wpis tę historyczno-geograficzną informacją pragnę się z Wami wszystkimi, Drodzy Czytelnicy, pożegnać, życząc dobrej i spokojnej nocy.

Z Panem Bogiem

Andrzej

4 myśli na “Dzień 12. (11.08.2019) – Korzenie…”

  1. Piękne historie, piękne spotkania, piękni ludzie, piękne widoki…
    Pozdrawiamy Was z niemniej pięknej Polski 🙂
    – zapewniając o modlitwie

    ps. mam pewne obawy co do zdrowia/złego samopoczucia/?/… niektórych spośród Was – bo czym innym mam sobie wytłumaczyć „nieobecność” Mikołaja na zdjęciach ?
    -czy mogę prosić o wyjaśnienie tej kwestii ?

    1. Mikołaj wybrał się wczoraj na Mszę św. na filię z naszym proboszczem, o. Emmanuelem, i nie zrobili zdjęć. Za to w pełnym składzie żegnaliśmy się z Dawidem i Samuelem. ?? Mikołaj miał pisać do domu, ale wczoraj miał problemy z internetem. Przekażę, by się odezwał. ?Pozdrawiamy serdecznie!

Dodaj komentarz